
Pamiętam jak uwielbiałam wchodzić do spiżarni babci. Panował tam chłód, na półkach piętrzyły się słoiki kryjące tajemnicze mikstury, a w powietrzu unosił się owocowy aromat. Ach, jakie to było cudowne!
Zacznę
od przypomnienia, że jedzenie warzyw i owoców to jedna z podstaw
zdrowego odżywiania. Warzywa i owoce dostarczają bowiem wielu
potrzebnych składników wzmacniających odporność naszego
organizmu, regulują równowagę kwasowo-zasadową w organizmie,
zawierają korzystny dla organizmu błonnik, łatwo przyswajalne
cukry, a także spowalniają proces starzenia organizmu spowodowany
wolnymi rodnikami.
Zaprawianie
warzyw i owoców, kiedy nie było jeszcze lodówek i zamrażarek,
było corocznym rytuałem gospodyń. Był to jeden ze sposobów
przechowywania pełnowartościowej żywności, sposób na zachowanie
dobroczynnych właściwości owoców i warzyw przez cały rok. Od
niedawna domowe przetwory znowu zaczęły gościć w wielu domach i
cieszą się coraz większą popularnością. Coraz więcej ludzi na
świecie popiera produkty wytwarzane metodami tradycyjnymi. Przyczyną
tego zjawiska, moim zdaniem, jest powrót do natury. Powstają
przydomowe ogródki, zaczynamy doceniać bardziej to, co daje nam
Matka Ziemia, a także jesteśmy bardziej świadomi tego, co wkładamy
do ust. Co więcej, chcemy się łączyć z naturą na wiele
sposobów. I jednym z nich właśnie jest docenianie walorów
odżywczych i smakowych zrobionych własnymi rękoma przetworów czy
potraw. To warte jest naśladowania!
Czyż
nie ma cudowniejszej rzeczy, jak zatrzymanie smaków i aromatów lata
i jesieni w słoikach?! Te wszystkie skarby w nich zamknięte,
skarby, którymi zostaliśmy obdarowani przez naturę w tych pięknych
porach roku, przywołują w zimowe, szare dni wspomnienia pachnące
słońcem i aromatem ogrodów, a nasze kubki smakowe skaczą
z radości.
Wyobraźcie
sobie, że jesteście właścicielami ogródka i przychodzi pora
zbiorów. Nie mam tu na myśli ogromnego pola, czy sadu, lecz mały,
przydomowy ogródek lub działkę, a może też duży balkon w bloku
mieszkalnym. A jeżeli nie macie możliwości zorganizowania własnego
miejsca do uprawy, to wybierzcie się na lokalny targ, na którym
można zaopatrzyć się w produkty z gospodarstw ekologicznych.
Albo też, zlokalizujcie farmy ekologiczne nieopodal miejsca, gdzie
mieszkacie i kupujcie prosto stamtąd. Pamiętajcie zatem, że
produkty dobrej jakości to ważny aspekt w przygotowaniu zapraw…
i nie tylko. Będziecie mieć wówczas pewność ich dobroczynnych
właściwości. Będą to surowce o największej wartości odżywczej
i smakowej. Dzięki przetworom z takich surowców będziemy mogli
cieszyć się zdrowiem i właściwym poziomem energii.
Jestem
pewna, że widok kolorowych warzyw i owoców, czy to
uprawianych na własnym kawałku ziemi, czy kupionych na targu,
przyprawi Was o uśmiech na twarzy i radość w sercu! Myślę, że
zapragniecie wtedy zatrzymać tę radość również na szare dni
jesieni i zimy. Zamknięte w słoikach witaminy pomogą nam w walce
z jesiennymi przeziębieniami, będą doskonałym dodatkiem do
potraw i rozgrzewającej herbaty.
Przepisów
na przetwory, czy to warzywne, czy to owocowe, jest całe mnóstwo.
Przedstawię dwa, bez użycia cukru. Jak zapewne wiecie, cukier to
bardzo szkodliwa substancja, prowadząca do wielu chorób. Ale to
temat na inny artykuł. Zajmijmy się przetworami. Napomknę tylko,
że jeżeli owoce są kwaśne, można do nich dodać stewii lub
ksylitolu (dla dzieci powyżej 3 roku życia).
Pierwszy
przepis dotyczy wykonania pikli z warzyw. Są to jedne z
najprostszych do wykonania przetworów. Świetnie sprawdzają się w
lecie, kiedy chętnie spędzamy czas na piknikach.
Drugi,
dotyczy wykonania powideł śliwkowo-gruszkowych, które utrwala się
przez odparowanie wody, a nie dodanie cukru. Metoda ta, to tzw.
janignizowanie, czyli makrobiotyczny sposób przygotowania potraw.
Polega na tym, że warzywa czy owoce dusi się w ich własnym soku,
bez dodatku ani grama cukru. Natomiast do „smażonych” w ten
sposób warzyw/owoców dodaje się odrobinę soli, która
wydobywa z nich naturalny cukier.
Warto
pamiętać, że owoce takie jak śliwki czy gruszki mają najlepszy
smak na przełomie sierpnia i września. Właśnie w tym czasie są
najbardziej dojrzałe i słodkie, także nie wymagają użycia cukru.
PIKLE
Z CZERWONEJ CEBULI
Można
użyć również innych warzyw, takich jak rzodkiewka, brokuły,
cukinia, ogórki czy kalafior.
SKŁADNIKI:
- Około 1 kg czerwonej cebuli (w zależności od wielkości)
- świeże lub suszone zioła (pieprz kolorowy, kminek, nasiona gorczycy)
- 1 szklanka jakiegokolwiek octu winnego (albo ½ szklanki ryżowego i ½ szklanki octu winnego)
- 1 szklanka przefiltrowanej wody
- 1 łyżka koszernej lub niejodowanej soli
WYKONANIE:
- Cebulę obrać, umyć i pokroić w piórka.
- Włożyć do wyparzonych wcześniej słoików.
- Dodać około ¼ - ½ łyżeczki suszonych przypraw.
- Wymieszać wodę z octem i solą w średnim garnku, zagotować.
- Zalać cebulę w słoikach.
- Wytrzeć brzegi słoików za pomocą czystego ręcznika kuchennego i dobrze zakręcić.
- Umieścić słoiki w lodówce na minimum tydzień. Dwa tygodnie są lepsze, a trzy – najlepsze.
- Przechowywać w lodówce do 6 miesięcy.
POWIDŁA
ŚLIWKOWO-GRUSZKOWE
SKŁADNIKI:
- 1 kg śliwek węgierek
- 1 kg gruszek
- ½ łyżeczki soli morskiej lub himalajskiej, która pozwoli wydobyć jeszcze mocniej naturalną słodycz owoców
- Opcjonalnie: kilka goździków, szczypta cynamonu i kurkumy
WYKONANIE:
- Śliwki umyć, osuszyć i usunąć pestki.
- Gruszki obrać, usunąć gniazda nasienne.
- Owoce pokroić na drobne kawałki.
- Włożyć do głębokiego rondla z podwójnym dnem.
- Dodać goździki – jeżeli używamy.
- Przez kilka minut dusić na średnim ogniu, a jak owoce puszczą sok, zmniejszyć gaz do minimum i dusić dalej.
- Powidła często mieszać, żeby nie przywierały do dna. Trwa to około 3 godzin. Jednak najlepiej je dusić przez kilka godzin przez 3 dni. Im dłużej dusimy, tym są bardziej gęste.
- Na koniec doprawić cynamonem i kurkumą.
- Usunąć goździki.
- Powidła przełożyć do wyprażonych słoiczków, zostawiając około 1.5 cm wolnej przestrzeni od brzegu każdego słoika. Brzegi słoiczków można wytrzeć za pomocą czystego ręcznika kuchennego i dobrze zakręcić.
- Słoiki postawić do góry dnem – pokrywki powinny się zassać. Można też zapasteryzować.
A
na koniec ciekawostka. Na Wyspach Pacyfiku, tubylcy marynują swoje
pokarmy w dołach wykopanych w ziemi i wyłożonych liśćmi
bananowca. Pokarmy te stanowią rezerwę na wypadek niesprzyjających
do zdobycia pożywienia warunków atmosferycznych. Te marynowane
pokarmy są tak cenne, że stanowią dobry argument w staraniach o
żonę. Mężczyzna, który posiada takie zasoby jest mile widzianym
kandydatem na męża.
Autorka: Agnieszka Parachoniak
Autorka: Agnieszka Parachoniak
pikle cebulowe? ciekawy pomysł, ja bardzo lubię patrzeć, trochę gorzej jak mam się do tego zabrać ;)
OdpowiedzUsuńMmmm!
OdpowiedzUsuńAż ślinka cieknie!
Kiedyś wrócę do robienia przetworów :)